Myślenie o „tuczących” produktach bardzo upraszcza temat. Tak już mamy, że łatwiej wskazać jednego winowajcę niż przyjrzeć się temu, jak wygląda nasza dieta. Czy to właśnie majonez jest tym składnikiem, który odpowiada za nadprogramowe poświąteczne kilogramy?
Mit „tuczących potraw” – dlaczego tak łatwo w niego uwierzyć?
Masa ciała nie zmienia się od pojedynczych produktów, tylko od ilości kalorii, które dostarczamy w posiłkach.
To zależność, która działa w obie strony. Tak jak jedna sałatka czy kromka pełnoziarnistego chleba nas z dnia na dzień „nie odchudzi”, tak trochę więcej pierogów, zupy jarzynowej z majonezem czy nawet trzy dni „świątecznego obżarstwa” nie sprawią, że trwale przytyjemy.

Chyba że… nie mamy umiaru. Spójrzmy na ten problem z szerszej perspektywy i podejdźmy do jedzenia w święta bardziej świadomie.
Od czego tyjemy w święta?
Prawda jest taka, że w święta większość posiłków ma wyższą gęstość energetyczną. W kilku porcjach świątecznych potraw znajduje się więcej tłuszczu i cukru niż niekiedy w całodniowej diecie.
Ale… przepis babci to przepis babci. Nie ma co zamieniać cukru w serniku na ksylitol czy śmietany w śledziach na jogurt. Można, ale prawda jest taka, że większość członków rodziny zwyczajnie może zniechęcić się do takich wersji dań, które przecież zrywają z tradycją, która często jest w gronie bliskich sobie osób od pokoleń.
Co naprawdę powoduje wzrost masy ciała po świętach?
Przyrost masy ciała po świętach zwykle jest normalny i nie zawsze skutkuje nagromadzeniem się tkanki tłuszczowej. Część różnicy wynika z zatrzymania wody w organizmie. Jeśli po kilku dniach obfitszego jedzenia wrócimy do zdrowych nawyków, to waga także wróci do normy.
Statystyki pokazują jednak, że Polacy tyją. Dlaczego? Tutaj możemy wskazać faktycznych winowajców. Co ciekawe, nie ma wśród nich majonezu, a przynajmniej nie w pierwszym rzędzie.
Fakty są bardzo proste. Przytyjesz, jeśli:
- nie będziesz pilnować wielkości porcji posiłków,
- „przeciągniesz” świętowanie do Sylwestra (a może nawet do Trzech Króli),
- będziesz jadł cały czas – bez wyraźnego podziału na śniadanie, obiad i kolację,
- zapomnisz o warzywach, owocach i piciu wody,
- na tydzień całkowicie zapomnisz o jakiejkolwiek aktywności fizycznej.
Któryś z tych scenariuszy do Ciebie pasuje?
W takim razie jeszcze trochę rozszerzmy perspektywę. Wiele osób ma tendencję do przedłużania świątecznego łakomstwa do Nowego Roku. Rzadziej się jednak mówi o czasie przed świętami. Kiedy spędzamy po kilka godzin w kuchni na gotowaniu, nieodłączną częścią całego procesu jest także próbowanie. Tu pierożek, tam serniczek, tutaj porcja bigosu. Łatwo wtedy o nadwyżkę kaloryczną, której nawet nie zauważamy.
Jak jeść zdrowo w święta?
Jak zachować umiar? Nie ma potrzeby budować świąt na zakazach. Lepiej ułożyć plan. Mamy pięć prostych zasad, które naprawdę zadziałają.
1. Rytm – zjedz, gdy poczujesz głód
Święta burzą rytm posiłków. Wiele osób zaczyna dzień od małego śniadania albo od samej kawy. Później pierwszy większy posiłek wypada dopiero po południu. Z tego bierze się większa porcja na talerzu i częstsza dokładka.
Jak sobie z tym poradzić?
Jedz tyle posiłków, co zawsze i nie rezygnuj z żadnego, by później „móc nadrobić”. Dbaj o wyraźny początek i koniec jedzenia. Potem znajdź czas na rozmowę, herbatę albo spacer. W ten sposób unikniesz ciągłego podjadania.

2. Zdefiniuj, czym jest dla Ciebie porcja
W święta problemem rzadko bywa sama potrawa. Częściej chodzi o ilość i tempo jedzenia. Gdy na stole stoi kilka dań, łatwo nałożyć „po trochu” z każdego. W efekcie na talerzu ląduje zestaw, który kalorycznie można by rozłożyć na dwa obiady.
Jak sobie z tym poradzić?
Porcja nie powinna różnić się od tej znanej z codziennych posiłków. Jeden talerz, jeden obiad. Stawiaj na źródła białka (mięso, ryby, jajka) oraz świeże warzywa i owoce. Węglowodanów i tłuszczów zwykle w święta nie brakuje, więc na nich nie musisz się tak bardzo skupiać.
3. Nie pij kalorii
Napoje w święta potrafią znikać bez refleksji. Kompot, sok, zimowa herbata, słodkie napoje gazowane, słodkie drinki czy wino. Każdy z nich dostarcza energii, a jednocześnie nie daje sytości porównywalnej z posiłkiem.
Jak sobie z tym poradzić?
Najprostsze rozwiązanie to woda. Po prostu. Postaw karafkę na stole, a kompot czy zimową herbatę z miodem potraktuj raczej jako zamiennik dla deseru.

4. Zadbaj o błonnik pokarmowy
Świąteczne menu często opiera się na potrawach mącznych, mięsnych i deserach. Warzywa schodzą na dalszy plan, a to właśnie ich obecność daje wcześniejsze uczucie sytości.
Jak sobie z tym poradzić?
Wystarczy zadbać, by na talerzu obok pierogów czy mięsa pojawiła się porcja sałatki, buraczków albo kapusty. Pamiętaj też o mandarynkach, jabłkach czy gruszkach. To iście świąteczne owoce, które czasami warto postawić w miejsce kolejnego kawałka makowca.

5. Zadbaj o trochę ruchu
„To tylko kilka dni” – i właśnie te kilka dni spędza się głównie przy stole. To spory problem, o którym często zapominamy.
Jak sobie z tym poradzić?
Nikt nie każe pakować Ci torby na siłownię ani zakładać butów do biegania. Ruch nie musi mieć formy intensywnego treningu. Wystarczy spacer po obiedzie czy wyjście z psem. Nawet niewielkie domowe porządki czy runda z odkurzaczem po mieszkaniu będzie lepsza od „nicnierobienia”.
Taki wysiłek nie służy spalaniu kalorii, lecz regulacji apetytu i pracy przewodu pokarmowego. Zachowując taką namiastkę rutyny, łatwiej będzie Ci wrócić do normalnego jedzenia po świętach.
Jeśli wiesz, że możesz mieć problem z utrzymaniem dyscypliny, postaw na dietę pudełkową oferowaną przez Wygodną Dietę. Nasz catering ma formę już poporcjowanych posiłków, z którymi nie sposób jest przekroczyć swojego dziennego zapotrzebowania kalorycznego. Wybierz ulubione menu i ciesz się wygodą i świątecznym spokojem, bez obaw o przekroczenie limitu kilokalorii!